Wielkie emocje na trasie w Sulechowie

  13/05/2019

Trzeci tegoroczny etap cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB, który w niedzielę rozegrano w Sulechowie, zawierał w sobie wszystko, czego oczekują kolarze – mega ciekawe single, urozmaiconą trasę, dodatkowo „poprawioną” nieco przez Matkę Naturę. A to wszystko gwarantowało ściganie z wielkimi emocjami!

Już od kilku tygodni wiedzieliśmy, że trasa przygotowana przez ekipę pasjonatów z Sulechowa będzie wyjątkowa, jak z resztą co roku. Gdy kolarze pokonywali interesujące single na oficjalnym rekonesansie trasy, widać było ich radość i chęć startu 12 maja.
Gdy przez kilkanaście godzin przed wyścigiem dodatkowo padał, a momentami lał deszcz, wiedzieliśmy, że będzie jeszcze ciekawiej, choć oczywiście trzeba było być czujnym na ciężkiej trasie, która dodatkowo zrobiła się śliska.

Gdy przez kilkanaście godzin przed wyścigiem dodatkowo padał, a momentami lał deszcz, wiedzieliśmy, że będzie jeszcze ciekawiej, choć oczywiście trzeba było być czujnym na ciężkiej trasie, która dodatkowo zrobiła się śliska. Błota na niej nie brakowało. – Przejmowaliśmy się błotem do pierwszej kałuży. Jak już człowiek w nią wjechał i był od stóp do głowy umorusany, nic mu nie przeszkadzało – śmiali się na mecie zawodnicy startujący w trzecim tegorocznym etapie Grand Prix Kaczmarek Electric MTB.

Rzeczywiście na mecie najdłuższa kolejka była do myjki rowerowej, gdzie każdy musiał poświęcić kilka minut na domycie swojego pojazdu, czasami trudnego do rozpoznania…

Na mecie, już tradycyjnie pierwsi pojawili się młodzicy oraz żacy. Wprowadzenie dodatkowej kategorii Żak, spowodowało, że frekwencja w tym wyścigu rośnie z etapu na etap. W Sulechowie na starcie pojawiło się 39 zawodników. U chłopców – bez żadnych niespodzianek. Wśród młodzików drugie zwycięstwo z rzędu zanotował Bartosz Wentland, a wśród żaków po raz trzeci (komplet zwycięstw) wygrał Kacper Mizuro. Najlepsi pojawili się na mecie tak szybko, że zaskoczyli tym chyba samych rodziców, którzy na nich czekali.

W „dorosłych” wyścigach oczywiście najszybsi na finiszu byli ścigający się na dystansie Mini, który w Sulechowie liczył 24,5 km. Na kresce zaciętą walkę stoczyli Bartosz Bejm (Bejm Team Pizzeria K-2) i Oliwier Machura (Euro Bike Kaczmarek Electric Team), który w tym sezonie pokazują najlepszą formę na tym dystansie.

Górą był ostatecznie bardziej doświadczony Bejm, ale jak wyznał – wspierał swojego młodszego kolegę. – Dziś nie stosowałem mojej tradycyjnej taktyki, czyli szybko do przodu, by zgubić rywali. Nie jechałem dziś na czas, choć po cichu jednak chciałem pojechać poniżej godziny (ostatecznie nie udało się i na mecie było to 1.01,43 – przyp. red.) – opowiadał na mecie najszybszy zawodnik na Mini. – W trakcie wyścigu mówiłem Oliwierowi, żeby trzymał koło i walczył ze mną do samej kreski.
Bartosz Bejm podkreślił, że trasa w Sulechowie to zawsze wyjątkowa przygoda. – Jestem tu już ósmy raz i za każdym razem mi się podoba. Polecam każdemu – zaznaczył.

Oliwier Machura był na mecie nieco niepocieszony, choć oczywiście wygrał swoją kategorię wiekową (w „Kaczmarku” nie ma klasyfikacji open). – Trzymałem się Bartka ile sił. Jednak za późno zacząłem finiszować. Zabrakło ułamków sekund – analizował kilka minut po wyścigu. – Ale to mnie tylko mobilizuje do dalszej walki i w Krośnie Odrzańskim na kolejnym etapie powalczę z Bartkiem!

Na starcie dystansu Mini pojawiło się 201 osób i już po raz kolejny w tym sezonie GP Kaczmarek Electric MTB było to mniej osób, niż startowało na dystansie Mega. To efekt zmodyfikowania dystansów tak, by jak najwięcej osób spróbowało dłuższego ścigania. Jak widać po statystykach – przynosi to efekt. Na Mega (dystans 38,5 km) na starcie rywalizacji pojawiło się 312 osób.
Najszybszy na mecie był Jakub Mądry (Real 64-sto), tuż za nim finiszował Dawid Romanowski (Masterchem MTB Team), który jednak nie próbował już ścigać młodszego rywala. – Dzielą nas dwie kategorie wiekowe, więc i tak obaj dziś wygraliśmy – tłumaczył na mecie D. Romanowski, który bardzo mocno chwalił przygotowaną trasę. – Ogromny szacunek i podziękowania dla ludzi, którzy przygotowali ten wyścig. Trasa niesamowicie ciekawa i wymagająca. Aż chce się ścigać! No i rozgrzewająca, bo już kilka kilometrów po starcie chciałem ściągać rękawki – uśmiechał się Dawid.

Jako ostatnia rozstrzygnęła się rywalizacja na najdłuższym dystansie – Giga: 65 km, z przewyższeniami ok. 1.100 m. Na starcie mocna stawka i wielkie oczekiwania. Od początku w rywalizacji Elity utworzyło się kilka małych grupek, które przetrwały razem przez większość wyścigu.
Poza liderem… Marek Konwa (UKS Krupiński Suszec – TREK Bielsko Racing) od początku jechał swoje. – Ruszyłem w swoim tempie, nie patrząc co robią rywale. No i z każdym kolejnym kilometrem kolejni kolarze odpadali i w końcu zostałem sam – opowiadał na mecie zwycięzca rywalizacji na koronnym dystansie. – Większość wyścigu jechałem samotnie, zachowując kilkuminutową przewagę (na mecie było to 3,31 min. nad drugim Grzegorzem Grabarkiem – przyp. red.).

Lider wyścigu na dystansie Giga na trasie mijał oczywiście wolniejszych zawodników z krótszych dystansów. – Trzeba podkreślić, że w tym wyścigu ludzie bardzo fajnie się zachowują i słysząc szybszego zawodnika, potrafią ustąpić miejsca, choć oczywiście na pewno nie było im łatwo na technicznej i mokrej trasie – podkreślił Konwa, który zapytany o warunki na trasie uśmiechnął się tylko: – Wystarczy na mnie popatrzeć.
I rzeczywiście ubłocona twarz, kolarski strój i cały rower najlepiej pokazywały, jak trudna była rywalizacja w Sulechowie. Ale przy tym jak ciekawa!

ełne wyniki 3. Etapu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB znajdziecie tutaj: https://domtel-sport.pl/wyniki,zawody,4557

Zapraszamy już na czwarty etap, nie mniej emocjonujący – w Krośnie Odrzańskim, w niedzielę 26 maja. Do zobaczenia!