Deszczowy finał sezonu w Wolsztynie
To nie była wymarzona pogoda na finał, ale ścigać się trzeba w każdych warunkach. W sobotę od rana w Wolsztynie padał deszcz i to właśnie w takich warunkach, przy niskiej temperaturze rozegrano finałowy etap cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB.
W jubileuszowym, dziesiątym sezonie cyklu GP Kaczmarek Electric MTB, deszcz nie dawał się we znaki zawodnikom, aż do finału, w którym padało bardzo mocno jeszcze na kilka godzin przed startem. To na pewno przestraszyło wielu chętnych do startu i spowodowało, że frekwencja nie był aż tak wysoka, jak można było oczekiwać.
Ale za to nie zabrakło emocji. Trasa, mimo błota, sprzyjała szybkiej jeździe, co zagwarantowało nam na mecie kilka, wręcz sprinterskich pojedynków.
Najspokojniej było u Młodzików, gdzie wygrane Bartosza Wentlanda i Anny Precy nikogo nie zaskakują.
Wśród Żaków na kresce pościgali się trzej zawodnicy klubu Real 64-sto. Wygrał faworyt: Kacper Mizuro, ale dwaj Bartoszowie: Drożdżyński i Bartkowiak mocno naciskali.
U dziewcząt pewna wygrana kolejnej zawodniczki Real 64-sto: Aleksandry Domanieckiej.
Na dystansie Mini (24 km) do samego końca razem jechała czwórka kolarzy. A finisz rozegrał się na kresce i zwycięsko wyszła z niego młodsza część grupy. Wygrał Jędrzej Borowski (Bike Atelier Lubań), przed Patrykiem Janiszewskim (AMG Cybinka Team) i doświadczonym Przemysławem Mikołajczykiem (Agrochest Team).
Już najkrótszy dystans dał się „pogodowo” we znaki kolarzom. Cała czołówka zjechała do mety ubłocona od stóp do głowy. – Dziś mieliśmy kąpiele i okłady błotne w gratisie – uśmiechał się na mecie zwycięzca najkrótszego dystansu.
Od początku ton ściganiu nadawała duża, kilkunastoosobowa grupa. Po 11 kilometrach grupa się rozerwała i na czoło wyszła czwórka, która razem dojechała do mety. Przypomnijmy, że w cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB zawodników klasyfikuje się w kategoriach wiekowych, nie w open, a w prowadzącej grupie mieliśmy przedstawicieli aż trzech kategorii. Mimo to wszyscy chcieli się pościgać na finiszu. – Nie patrzyłem, kto w jakiej jedzie kategorii, po prostu przycisnąłem i chciałem się ścigać do mety – mówi J. Borowski. – Trasa dziś była bardzo ciekawa, interwałowa. Fajne się jechało, gdyby jeszcze nie to zimno…
Wśród kobiet pierwsza na mecie była Natalia Chorostkowska (The Four Horsemen).
Rywalizację na dystansie Mega (40 km) zdominowali kolarze z jednej kategorii – M3 – którzy zajęli trzy pierwsze miejsca, ale bezpośredniego ścigania na kresce, w tym wyścigu akurat nie było. Ostatecznie wygrał Krzysztof Borkowski (Szookrower), który na mecie chyba sam do końca nie mógł uwierzyć, ze był najlepszy. – Bardzo się cieszę, że wygrałem z tak mocnymi zawodnikami, jak choćby Dawid Romanowski. To świetne uczucie – mówił na mecie K. Borkowski. – Najważniejsze jest jednak podkreślenie tego, że dużo pracowaliśmy na trasie z kolegami z czołówki, dużo był zmian, wspólnej jazdy, to spowodowało, że szybko odjechaliśmy reszcie i pomogło mi wygrać.
Decydującym momentem był atak Krzysztofa na 4 km przed metą. – Czułem się dziś bardzo dobrze, wiedziałem, że jestem dziś mocny i postanowiłem przycisnąć. Udało się. Choć do końca trzeba było być czujnym, bo na trasie było ślisko i przy mojej masie rowerem mocno rzucało w błocie – opowiadał najszybszy kolarz na dystansie Mega.
Nie było walki na finiszu u panów, była za to u pań… Choć akurat w tym przypadku obie zawodniczki, które wjechały prawie razem na metę, był w innych kategoriach wiekowych. Ostatecznie najszybsza okazała się Joanna Adamska (Rybczyński Bikes Remmers Team), przed Magdaleną Płachecką Roszatycką (Turowski-Horodeccy Invest Team).
Najwięcej emocji przyniósł jednak finisz na dystansie Giga (70 km) w wykonaniu zawodników męskiej Elity. Od początku ton rywalizacji nadawała siedmioosobowa grupa, która praktycznie w niezmienionym składzie dojechała do mety. Owszem na trasie były próby rozerwania grupy liderów, ale skutecznie pilnował w niej porządku doświadczony Andrzej Kaiser, który wspierał swojego klubowego kolegę z Euro Bike Kaczmarek Electric Team Mariusza Gila, walczącego o wygraną w klasyfikacji generalnej.
Długi finisz z grupy rozgrzał zmarzniętą wolsztyńską publiczność. Na czoło dość szybko wysunął się Grzegorz Grabarek (Real 64-sto) i mimo ataków rywali, nie dał im już szans, pewnie zmierzając po zwycięstwo. – Przez większość dystansu zastanawiałem się jak to rozegrać. Szczególnie widząc, że Andrzej nie pozwoli już na żadną ucieczkę – opowiadał na mecie Grabarek. – Wiedziałem jednak, że jestem szybki i jak dojdzie do finiszu z grupy mam duże szanse. Tak też się stało, co bardzo mnie cieszy.
U pań też mieliśmy walkę do końca, którą na swoją korzyść rozstrzygnęła Marlena Droździok (KM Sport Pro Team), wyprzedzając minimalnie Karolinę Cierluk (Real 64-sto). W
Wygrana Grabarka, ale przy jednoczesnym przyjeździe w czołowej grupie Gila, sprawiła, że w klasyfikacji generalnej Elity triumfował właśnie Mariusz Gil.
U pań końcowe zwycięstwo Marleny Droździok nie było zagrożone.
Zacięta była natomiast walka o wygraną w klasyfikacji drużynowej. Ostatecznie najlepszą ekipą w drużynówce został Real 64-sto wyprzedzając Euro Bike Kaczmarek Electric Team o zaledwie 30 punktów. Trzecie miejsce przypadło Rybczyński-Bikes Remmers Team.
Pełne wyniki 10. etapu w Wolsztynie oraz klasyfikacji generalnej znajdziecie tutaj: https://domtel-sport.pl/wyniki,zawody,4737